– Z lotnisk regionalnych płyną sygnały o ich trudnej sytuacji finansowej, ale aktualnie żadna spółka zarządzająca nie planuje składać wniosku o upadłość – zapewnił Artur Tomasik, prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych i prezes Katowice Airport podczas debaty w cyklu "Cztery strony turystyki".
– Trwający od ponad roku kryzys jest bezprecedensowy. Dla szybkiego przykładu podam Kraków, gdzie w ciągu zaledwie roku zanotowano spadek aż o 1,4 mln pasażerów. To się niestety odbija również na sytuacji finansowej. Wszystkie porty w Europie zanotowały ogromne straty i nasze lotniska nie są wyjątkiem. Będziemy je odrabiać przez kolejne lata. Nie dwa, nie nawet trzy, ale myślę, że co najmniej pięć, żeby dojść ponownie do zysków, które mieliśmy przed wybuchem pandemii – podkreślił prezes ZRPL i Katowice Airport.
Według Tomasika w najgorszej sytuacji są mniejsze lotniska, których wyniki nie były zadowalające jeszcze przed wybuchem kryzysu wywołanego wirusem COVID-19. Niemniej najbliższy sezon letni powinien dostarczyć pozytywnych sygnałów. – Czekamy z wielką niecierpliwością, żeby ten ruch normalnie znów funkcjonował. Myślę, że przełomowy będzie czerwiec. Mamy coraz więcej osób zaszczepionych, a przykłady z kilku krajów Europy pokazują, że można odmrażać gospodarkę i to powinno mieć miejsce także w Polsce. Lotniska regionalne z punktu widzenia sanitarnego są gotowe do wznowienia ruchu lotniczego. Spełniany wszystkie wymogi sanitarne, które w przypadku branży lotniczej są bardzo restrykcyjne. Aktualny ruch lotniczy nie pozwala nam pokrywać kosztów operacyjnych oraz amortyzacji. To jest po prostu niemożliwe. Dlatego posiłkujemy się środkami zewnętrznymi, które trzeba będzie w kolejnych latać oddać – podkreślił prezes ZRPL i Katowice Airport.
Gość debaty wierzy w szybką odbudowę ruchu lotniczego, zwłaszcza na większych lotniskach, a powody do optymizmu daje powiększająca się siatka połączeń, nie tylko
Polskich Linii Lotniczych LOT, ale również
innych przewoźników. – Jeżeli tylko będzie można latać po Europie, to zarówno małe porty, jak Rzeszów czy Łódź, które mają po kilkanaście połączeń dadzą sobie radę i wyjdziemy obronną ręką z tego kryzysu – przewiduje Tomasik. – Nie ma co się na razie oszukiwać. Sytuacja portów regionalnych jest dramatyczna, biorąc pod uwagę płynność finansową. Nie można sobie jednak pozwolić na to, aby bezkrytycznie zwolnić załogę, bo są to unikalne kompetencje, a również musimy spełniać wymogi bezpieczeństwa, dlatego lotniska ostrożnie podchodzą do zwolnień. Na przykład w Pyrzowicach zredukowaliśmy załogę tylko o siedem proc. To jest i tak duża ilość osób, która odeszła. Nie ma możliwości, aby masowo zwalniać pracowników, zwłaszcza, że będziemy mieli taką sytuację, że z kilku połączeń na dobę, przejdziemy z dnia na dzień do kilkudziesięciu. tak będzie już w czerwcu, więc musimy być na to przygotowani – podsumował wątek prezes ZRPL i Katowice Airport.
Tomasik zdaje sobie sprawę, że najbliższe lata będą trudną walką o pasażera i odzyskanie jego zaufania do podróży. – Wszyscy będą unikać nadmiernego ryzyka. Wiele rzeczy się zmieni, także ceny biletów, które nie będą tak tanie jak przed wybuchem pandemii. Ostatnio doświadczyłem tego nawet, rezerwując sobie bilet na Teneryfę. Latanie będzie po prostu droższe – uważa prezes ZRPL i Katowice Airport, który dostrzega szansę w połączeniach czarterowych. – Małe porty będą je miały. Łódź siedem, Rzeszów osiem, większy Wrocław nawet ponad trzydzieści. Ten ruch będzie rozłożony na wszystkie lotniska w Polsce, dlatego wszystkie lotniska są potrzebne w tym systemie lotnisk krajowych, niezależnie od wielkości, bo realizują swoje, bo realizują swoje misje regionalne. One będą miały racje bytu. Myślę, że ten ruch lotniczy i konsumpcja turystyki będzie powoli się odbudowywać, chociaż 2021 rok będzie jeszcze trudniejszy niż poprzedni, do którego wchodziliśmy z pewnym zasobem gotówki i finansów, a obecnie praktycznie wszystkie porty funkcjonują, korzystając z dofinansowania i pomocy państwa, która pokryła straty w 30 do 40 proc. Pozostałą cześć musieliśmy pokryć ze środków własnych lub zaciągniętych kredytów przez właścicieli – dodał Tomasik.