Unijne linie lotnicze nie zgadzają się z propozycjami europarlamentarzystów, którzy chcą polepszyć sytuację pasażerów, którzy doświadczyli zakłóceń w podróżach lotniczych. „Pozłacane” plany reform rozporządzenia 261/2004 mają doprowadzić do ponad dwukrotnego zwiększenia rocznych kosztów odszkodowań – z ośmiu miliardów euro do ponad 15 miliardów euro, co ma doprowadzić do wzrostu cen biletów dla wszystkich podróżnych.
Przewoźnicy zarejestrowani w rejestrach Unii Europejskiej argumentują, że propozycje Parlamentu Europejskiego podważą przystępność cenową – „priorytet pasażerów w obliczu trwającego kryzysu kosztów utrzymania” – i zagrażają konkurencyjności europejskiego sektora lotniczego. – Pierwotnym celem nowelizacji rozporządzenia 261/2004 było znalezienie odpowiedniej równowagi między ochroną pasażerów a zdolnością linii lotniczych do oferowania niedrogich i niezawodnych połączeń. Obecne propozycje przynoszą odwrotny skutek – wskazują wspólnie Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Lotniczych (IATA), stowarzyszenie Airlines for Europe (A4E) i Stowarzyszenia Linii Lotniczych Regionów Europy (ERA).
Zmiany „na lepsze” Przypomnijmy, że plan reformy rozporządzenia – owoc prac polskiej prezydencji – jest dla pasażerów niekorzystny. „Kompromis” zakładał, że wydłużony zostanie czas dozwolonego opóźnienia, a mniejszą kwotę odszkodowania będą musiały wypłacać linie lotnicze. Wysokość odszkodowania miałaby zależeć od długości podróży i czasu opóźnienia: zakłócenie lotów do 3 500 km, wewnątrz Unii Europejskiej podlegałoby wypłacie odszkodowania pasażerowi, jeśli opóźnienie przekraczałoby cztery godziny, w wysokości 300 euro. Za rejsy powyżej 3 500 km odszkodowanie, jeśli opóźnienie byłoby powyżej sześciu godzin, wynosiłoby 500 euro. Obecnie odszkodowania wahają się od 250 euro (przy trasach do 1,5 tys. km), przez 400 euro (loty od 1 500 do na od 3 500 km, w tym loty wewnątrz strefy > 1500 km), do 600 euro, przy lotach powyżej 3,5 tys. km, gdzie opóźnienia przekracza trzy godziny.
Zmian „na lepsze” miało być jednak więcej – pasażerowie musieliby liczyć się z możliwością prawnego ograniczenia wymiarów bagażu podręcznego. Porozumienie zakładało, że pasażer będzie mógł wnieść na pokład samolotu tylko potrzebne do podróży rzeczy, co – w praktyce – oznaczało, że za bezpłatny bagaż podręczny uznane będą wyłącznie torebka lub plecaczek, które będą musiały zmieścić się pod poprzedzającym pasażera fotelem.
„Kompromis” zakładał także „rozsądne” uregulowanie wymiarów większego bagażu podróżnego. Bruksela – pod przewodnictwem polskiej prezydencji – chciałaby, aby nastąpiło to „bez uszczerbku dla zasady swobody ustalania cen”. Ten zapis oznaczał, że to linie lotnicze będą mogły dowolnie i swobodnie ustalać ceny przewozu większego bagażu.
Sprzeciw europosłów Wypracowany „kompromis” na Radzie Unii Europejskiej raczej nie znajdzie większości w Parlamencie Europejskim. Unijni posłowie nie zgadzają się na niekorzystne dla pasażerów zmiany w polityce bagażowej i wysokości odszkodowań za opóźnione lub anulowane połączenia lotnicze. Brukselscy parlamentarzyści domagają się m.in. przywrócenia obowiązującego limitu czasu opóźnienia, od którego pasażer może ubiegać się o wypłatę odszkodowania. Zdaniem europosłów, powinny to być – tak jak jest obecnie – trzy godziny. Lotniczy podróżni mają mieć ciągle prawo do odszkodowania w przypadku opóźnienia, anulacji lotów i overbookingu, a propozycja Komisji Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego zakłada ujednolicenie procesu odszkodowawczego. Operatorzy mieliby wysyłać do pasażerów zakłóconych lotów wypełnione już wnioski o odszkodowanie – w ciągu 48 godzin od lotu.
Komisja Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego uważa, że pasażerowie powinni móc zabierać na pokłady samolotów przedmiot osobisty (torebka lub plecaczek) i jeden (większy) bagaż podręczny o wymiarach nieprzekraczających 100 centymetrów i wadze do siedmiu kilogramów, czyli tzw. „kabinówkę”. „Kompromis” zakładał 80 centymetrów. Eurodeputowani domagają się także derogacji opłat za odprawę na lotnisku. Linie lotnicze nie powinny pobierać opłat za zmianę literówek w imieniu lub nazwisku pasażera, a rodzice powinni mieć możliwość bezpłatnego przydzielania miejsc razem z dziećmi do 14. roku życia.
Niewspółmierny wzrost kosztów Rozporządzenie 261/2004 obecnie kosztuje linie lotnicze już około 1,5 miliarda euro rocznie w postaci kosztów administracyjnych. Nowe, zautomatyzowane wymogi dotyczące odszkodowań i formularzy roszczeń – jak wskazują: Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Lotniczych, stowarzyszenie Airlines for Europe i Stowarzyszenia Linii Lotniczych Regionów Europy – „jedynie zwiększyłyby biurokrację i zamieszanie”. Koszty wynikające z rozporządzenia 261/2004 w przeliczeniu na pasażera mogą wzrosnąć z pięciu do 10 euro za segment lotu, obciążając jeszcze bardziej przewoźników, którzy i tak już borykają się z wyższymi kosztami środowiskowymi i operacyjnymi.
Propozycje ograniczające elastyczność linii lotniczych w zakresie zmiany tras, cen i polityki bagażowej mają „sparaliżować wydajność operacyjną i wybór konsumentów”. Linie lotnicze z Unii Europejskiej postulują o utrzymanie możliwości zarządzania zmianami tras w ramach własnych sieci połączeń, sprzeciwiając się przepisom zmuszającym przewoźników do zmiany rezerwacji pasażerów na rejsy konkurencyjnych linii lotniczych lub alternatywne środki transportu. Branża uważa, że w porównaniu z pasażerami kolei w Unii Europejskiej, którzy otrzymują około 300–500 milionów euro rocznie w formie odszkodowań, linie lotnicze stoją w obliczu „rażąco nieproporcjonalnego” systemu.
Branżowe podmioty postulują podniesienie progów opóźnień, aby umożliwić operatorom realizację lotów „lepiej późno niż wcale” – zalecając limity pięć i dziewięć godzin zamiast 3-godzinnej zasady, na którą naciskają posłowie do Parlamentu Europejskiego. „Nowe” rozporządzenie powinno zawierać jasną, niewyczerpującą listę „nadzwyczajnych okoliczności” (np. trudne warunki pogodowe, strajki kontroli ruchu lotniczego) w celu zmniejszenia niejasności prawnych i zapobiegania nadmiernym roszczeniom odszkodowawczym. Unijni przewoźnicy chcą zachować prawo do pobierania opłat dodatkowych (za m.in. bagaż, posiłek, wybór miejsca w samolocie), sprzeciwiając się kategorycznie gwarancji bezpłatnego przewozu większego bagażu podręcznego i zmian w zasadach „no-show”, które „mogłyby podważyć modele tanich linii lotniczych”.
Sektor lotniczy apeluje do decydentów UE o ponowne dostosowanie reform WE 261/2004 pod kątem przystępności cenowej, jasności prawa i realizmu operacyjnego – ostrzegając, że nadmierne regulacje grożą zniweczeniem sukcesu jednolitego rynku lotniczego w Europie. – Dobre intencje nie gwarantują dobrych rezultatów – podkreślają branżowe organizacje, zauważając, że „jeśli reforma nie zostanie zrównoważona, może sprawić, że latanie w Europie stanie się mniej przystępne cenowo i mniej spójne – co zaszkodzi zarówno konsumentom, gospodarce, jak i konkurencyjności”. Dlatego – jak wskazują trzy podmioty – konieczne jest unikanie środków, dzięki którym przez kolejne 20 lat sprawami praw pasażerów będzie zajmował się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Do tej pory unijne sądy wydały już 80 wyroków w sprawach z WE 261.