Władze Gdyni poinformowały w piątek o wyroku sądu unijnego, który unieważnił decyzję Komisji Europejskiej dotyczącą gdyńskiego lotniska. Jednak specjaliści podkreślają, że „wyrok zapadł tylko i wyłącznie z powodów proceduralnych”.
Decyzja Komisji Europejskiej, blokująca finansowanie przez Gdynię, z pieniędzy publicznych, budowy lotniska cywilnego w Gdyni, zapadła w 2014 roku. Spór dotyczył niemal 100 mln zł, które władze zainwestowały w port, który – zdaniem KE – stanowił nieuzasadnioną konkurencję dla lotniska w Gdańsku.
KE nakazała więc gdyńskiemu lotnisku zwrot pomocy publicznej w wysokości 21,8 mln euro (91,7 mln zł), którą port otrzymał od samorządów Gdyni i gminy Kosakowo. W tym momencie rozpoczął się spór w sądzie unijnym.
Z przesłanej do redakcji
informacji prasowej wynika, że piątkowy wyrok sądu unijnego jednoznacznie przesądza sprawę i pokazuje, że rację w nim miały władze miasta. W rzeczywistości jednak, wyrok ten o niczym nie przesądza. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prof. UG dr hab. Sylwia Majkowska-Szulc wyjaśnia, że komunikat ten był błędny, ponieważ wyrok sądu unijnego dotyczy decyzji Komisji Europejskiej z lutego 2015 r., a nie 2014 r. Ta druga decyzja dotyczyła tego, że KE sama uznała, iż pierwsza decyzja była zbyt szeroka a nakłady inwestycyjne, poniesione m.in. na wzniesienie budynków straży pożarnej czy policji – uzasadnione.
Cała decyzja została jednak unieważniona, gdyż KE przy wydawaniu tej decyzji nie wezwała wszystkich stron do wniesienia swoich uwag, co powinna była zrobić. Dlatego piątkowy wyrok nie określa, czy KE miała rację, nakazując władzom Gdyni zwrot pieniędzy. Dotyczy ona wyłącznie procedur administracyjnych ze strony Komisji Europejskiej.