„Frankfurter Allgemeine Zeitung“ zajął się tematem CPK. Gazeta zastanawia się czy nowy port może by konkurencją dla niemieckich lotnisk. Te jak na razie nie obawiają się konkurencji.
Dziennik „
Frankfurter Allgemeine Zeitung“ poświecił w ubiegłym tygodniu trochę uwagi planowanemu lotnisku w Baranowie. Opisując plany budowy, gazeta podkreśla, jak sporna jest kwestia jego budowy i jak krytykowana jest ona przez opozycję, inicjatywy obywatelskie czy choćby linie lotnicze.
Mimo to polski rząd nie rezygnuje z projektu, który według niego mógłby stanowić konkurencję również dla portów lotniczych ze wschodnich i środkowych Niemiec. Jednak z nowych linii kolejowych miałaby bowiem prowadzić do Frankfurtu nad Odrą i Berlina, a sam przejazd między stolicami krajów skróciłby się przez to o połowę.
FAZ przywołuje wypowiedź jednego z założycieli projektu, Jacka Bartosiaka, który zakładał, że również berlińczycy mogliby rozpoczynać tu swoje interkontynentalne podróże. Według jego planów dojazd koleją do CPK miałby trwać mniej, niż dojazd z miasta nad Szprewą do portu lotniczego we Frankfurcie (który zajmuje dobre cztery godziny). W przeciwieństwie do BER CPK miałby oferować wiele połączeń dalekiego zasięgu, których w Berlinie jest obecnie zaledwie kilka. FAZ zadaje zatem pytanie, czy ten scenariusz jest rzeczywiście realny.
Gazeta opisuje dość szczegółowo założenia projektu włącznie z budową 12 linii kolejowych o długości ponad 18 tysięcy kilometrów, dzięki którym najpóźniej w 2034 roku możliwości CPK miałyby być w pełni wykorzystywane. Planowany na 2027 port lotniczy miałby mieć większą powierzchnię niż ten w Monachium. O tym jednak, że plany te to wyraz szaleństwa, mówił już O´Leary, którego cytuje gazeta. I mimo że wiele czynników mogłoby stanowić o konkurencyjności tego przedsięwzięcia - o ile dojdzie ono w ogóle do skutku – niemieckie porty lotnicze patrzą na to na razie z wielkim spokojem, i reagują lakonicznie.
Rzecznik spółki Lotniska Niemiec Środkowych (Lipsk/Halle i Drezno) powiedział gazecie, że rzecz jasna obserwowane są działania wschodniego sąsiada, ale na razie za wcześnie mówić czy jakiekolwiek przesunięcia potoków pasażerskich mogą nastąpić. Równocześnie zaznacza, że od lat następuje tutaj wzrost liczby podróżnych z Czech i Polski. W przypadku ruchu cargo, w którym Lipsk wiedzie prym, oczekuje raczej synergii niż konkurencji.
Również spółka BER nie traktuje CPK jako konkurencji i nie liczy się z negatywnymi efektami – CPK odlegle będzie o więcej niż 3 godziny, a zatem znajdzie się poza jego obszarem aglomeracyjnym. Komentator zauważa, że dla samego Berlina coraz ważniejszą rolę odgrywać mogą polscy pasażerowie, którzy coraz więcej i częściej latają, w czym rzecz jasna leżeć może potencjał CPK.