Dziadosz (Szczecin) o SKM na lotnisko, kadrach, połączeniach i rejsach LOT

Gość Kongresu Rynku Lotniczego 2023, który odbył się 14 września w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, ocenił mijający sezon letni na zachodniopomorskim lotnisku, przedstawił plany inwestycyjne oraz nie krył zadowolenia z wypełnień samolotów do Warszawy i nie tylko.

Rafał Dybiński, Rynek Lotniczy: Jak oceniacie wakacyjne miesiące? Jesteście zadowoleni z wyników?

Maciej Dziadosz, prezes zarządu portu lotniczego Szczecin-Goleniów: Jesteśmy zadowoleni z tego, że wypełnienie samolotów było dobre. Nam jest ciężko mówić o tym, jakie były wyniki touroperatorów, ale z punktu widzenia lotniska było dobrze. Wszystkie zaplanowane operacje lotnicze się odbyły i wszystkie były bliskie pełnego wypełnienia.

Zakładacie sobie jakiś roczny pułap tak jak inne lotniska regionalne?

W tym roku chcielibyśmy obsłużyć w granicach 500 tys. pasażerów, natomiast w przyszłym zbliżyć się do granicy 600 tys. pasażerów, tak jak to udało nam się zrobić w 2018 roku. To był dotychczas najlepszy nasz rok.

Jakie inwestycje są planowane w najbliższych miesiącach?

Myślę, że w najbliższym czasie zostaną wynegocjowane warunki realizowania inwestycji. Plan inwestycyjny został już zatwierdzony, ale za tym idzie również finansowanie tych inwestycji. To wymaga jeszcze, niezależnie od wspólników, zgód od Komisji Europejskiej, ale jesteśmy blisko.

Czy są jakieś pozytywne sygnały dotyczące nowych połączeń? Jak nie w najbliższym sezonie zimowym, to może w przyszłorocznym letnim?

Rozmawiamy z przewoźnikami lotniczymi i możemy powiedzieć, że na pewno będą takie nowe połączenia. Jakie? Mam nadzieję, że niebawem zostanie to już ogłoszone, bo takie siatki połączeń ogłasza się zazwyczaj dużo szybciej. To jest związane z samym sposobem zarabiania i pozyskiwaniem środków ze sprzedaży wcześniejszej niż zacznie się realizować przewozy. To standard, także lada moment powinny być nowe ogłoszenia, o ile się nic nie zmieni. Klimat jest bowiem trochę niesprzyjający, bowiem jak już wiecie są linie lotnicze które będą musiały odstawić 20 proc. swojej floty. Tego właśnie najbardziej się obawiamy, bo dostępność samolotów, to jest to czym konkurujemy między sobą i czym konkurują linie lotnicze. To jest największy problem.

Czy rozmawiacie może z przewoźnikiem kolejowym, żeby tych połączeń na lotnisko było jednak trochę więcej niż obecnie?

Niebawem ruszy operacyjnie projekt Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej i już w ramach tego fragmentu, który zostanie uruchomiony od września, jest również zwiększony rozkład przejazdów. Mam nadzieję, że ich liczba będzie sukcesywnie rosła.

Czujecie jakiś niekorzystny wpływ na Waszą działalność lotniska w Berlinie? Coraz więcej dalekodystansowych przewoźników operuje ze stolicy Niemiec. Czy bliskość tego lotniska pozbawia atutów port w Goleniowie?

Tutaj pojawia się od razu pytanie ile tych dalekodystansowych połączeń faktycznie tam się przeniesie, a jak się przeniesie, to na pewno odejdą z trendu dowozowego do CPK. My takich dalekodystansowych połączeń nie mamy. Jak Delta Air Lines uruchomią tam połączenia do Stanów Zjednoczonych, to na pewno będzie miało to wpływ na doloty do Okęcia. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że to jest w interesie Polskich Linii Lotniczych LOT, żeby ta oferta była konkurencyjna. My na ten moment mamy cztery dzienne połączenia do Warszawy naszego narodowego przewoźnika, z których dwa są szczególnie nastawione pod szerszą siatkę połączeń PLL LOT.

Chcielibyście tych lotów więcej?

Rozmawiamy o tym, żeby było ich więcej, bowiem jeżeli wypełnienie samolotów jest na poziomie 97 proc. to jest bardzo dużo. Normalnie powinno się uruchomić następne albo podstawić większy samolot.

Wiele w ubiegłym roku mówiło się o brakach kadrowych, zwłaszcza na największych lotniskach europejskich. Czy macie jakieś problemy kadrowe?

Ludzi brakuje wszędzie. Minusem naszej branży jest to, że większość kadry musi przejść przez długie szkolenia i zdawać egzamin. To jest coś, co jeszcze dodatkowo odstrasza. Oczywiście największy niedosyt mamy w tych specjalistycznych komórkach, choć akurat u nas nie jest źle. Nie mamy wakatów, ale chcielibyśmy mieć luz operacyjny. Zawsze tych osób powinno być dwie lub trzy więcej. Niemniej nie jest to jakaś ilość, która nas blokuje w działalności, ale chcielibyśmy mieć więcej, tak aby spokojnie patrzeć w przyszłość i móc bez zakłóceń obsługiwać rosnący ruch lotniczy. Staramy się, szkolimy, wysyłamy na kursy, zmieniliśmy również naszą politykę wynagradzania. Jest ona bardziej ukierunkowana na realizację stawianych celów i mamy nadzieję, że to przyniesie większy efekt niż dotychczas. Nie mamy jednak takich deficytów, jak słyszę od innych kolegów, że mają.

Jak Pan widzi lotnictwo w najbliższej dekadzie?

Na pewno w tej chwili widać głód latania. To jest związane bardziej z tym, że zarówno biznes, jak i osoby fizyczne, odczuwają potrzebę przemieszczania się w okresie wakacyjnym. To jest normalne po takim zamknięciu, jakim była pandemia. Ten trend jeszcze potrwa, o ile nie wprowadzimy jeszcze takich regulatorów zewnętrznych, które gdzieś na poziomie Komisji Europejskiej czy rządów mają być wprowadzone, a dotyczą krajowych destynacji i są niby związane z ekologią oraz tych dotyczących minimalnej ceny biletów lotniczych. Myślę, że to nie zadziała, a jak zadziała, to będzie elementem spowolnienia. Przy dzisiejszym natężeniu ruchu wielkie huby po prostu nie wyrabiają i biznesy przenoszą się do regionów. W interesie tych wielkich operatorów lotniczych jest spłaszczenie tych ograniczeń, ale mam nadzieję, że to nie nastąpi.