A jednak. Ryanair zamyka bazę w Brukseli

Michael O'Leary likwidację bazy ogłosił podczas specjalnie zwołanego spotkania w Brukseli. Według niego zamknięcie bazy będzie długotrwałe. – Wrócimy dopiero wtedy, gdy podatek lotniczy zniknie – mówi dyrektor Ryanira, wskazując powód likwidacji bazy na głównym brukselskim lotnisku. Baza w Charleroi na razie pozostanie w niezmienionej formie. Według władz portu lotniczego w Zaventem konsekwencje dla pasażerów będą ograniczone.

Zarządzający irlandzkim niskokosztowcem potępia wprowadzenie niedawno belgijskiego podatku lotniczego, a także opłat lotniskowych. – Oprócz tego głupiego podatku, dyrektor generalny lotniska w Brukseli podjął decyzję o podniesieniu cen – wyjaśnia O’Leary. W normalnych warunkach Ryanair w sezonie zimowym zbazowałby na lotnisku w Brukseli dwa samoloty. Dwie maszyny miały wykonywać około dziesięciu lotów dziennie. Te połączenia przez najbliższe sześć miesięcy nie będą wykonywane. Loty do Brukseli-Zaventem w dalszym ciągu będą realizowane, ale wykonają je samoloty i załogi z innych przewoźnika. Na lotnisku tańszym brukselskim lotnisku – Charleroi, gdzie Ryanair stacjonuje około piętnastu samolotów, nic się nie zmieni.

Na lotnisku w Brukseli-Zaventem pracuje 17 pilotów i około 60 członków personelu pokładowego. Nie zostaną oni jednak zwolnieni, a zostanie rozważona, w porozumieniu z nimi, możliwość zmiany bazy na tą w Charleroi lub innej zagranicznej lokalizacji.

Lotnisko: Mały wpływ decyzji

Władze portu są jednak przekonane, że pasażerowie podróżujący przez Brukselę nie odczują redukcji lotów. „Chociaż działania Ryanaira przyczyniają się do zmniejszenia oferty na lotnisku w Brukseli, istnieją również inne linie lotnicze, które oferują te same miejsca docelowe, z wyjątkiem włoskiej Pizy i jordańskiego Amman. Port lotniczy w Brukseli oczekuje, że inne linie lotnicze zaoferują swoje usługi do tych miejsc – brzmi oświadczenie władz brukselskiego portu.

Ryanair obsługuje rocznie około ośmiu proc. lotów, jakie odbywają się w belgijskim stołecznym porcie. Jest to około 30 lotów dziennie (15 rotacji), z czego 10 lotów (pięć rotacji) wykonywanych jest przez załogę zbazowaną w Zaventem.

Groźby O'Leary'ego stają się rzeczywistością

W ostatnich tygodniach O'Leary groził zakończeniem działalności na lotnisku w Brukseli. – Nie mogę zagwarantować, że nie zamkniemy tej bazy w zimie – powiedział. O'Leary odniósł się wtedy również do wprowadzonego przez władze Belgii podatku lotniczego. Dyrektor Ryanaira przytacza podatek lotniczy w komunikacie prasowym jako jeden z powodów swojej decyzji. – Nasze samoloty latają tam, gdzie jest wzrost i gdzie nasz tani model jest ułatwiony – wyznał O’Leary. – Jeśli zdobędziemy lepszą umowę z innym lotniskiem, przeniesiemy się – dodał.

Podczas popołudniowej konferencji prasowej O'Leary ujął to w ten sposób – Zła wiadomość jest taka, że od końca października zamkniemy naszą bazę w Zaventem. Mieliśmy tam dwa samoloty. Wynika to z wyższych kosztów na lotnisku w Brukseli i wpływ tego szalonego i dyskryminującego podatku, który został na nas nałożony przez rząd belgijski – żalił się O’Leary.

Dla ekspert ds. lotnictwa, Riadha Bahri, wiadomość nie jest niespodzianką. – O'Leary groził już pięć razy w ostatnich latach, nazwał Brukselę problemem. Ale ma to wpływ na 80 pracowników i wiele dziesiątek tysięcy ludzi, którzy chcieli polecieć Ryanairem z Zaventem w okresie zimowym – powiedział Bahri.

Związki: „Ryanair działa zgodnie z modelem szantażu”

– Ryanair działa zgodnie z modelem szantażu”, mówi Hans Elsen ze związku zawodowego ACV Puls w rozmowie z „VRT NWS”. – W zeszłym tygodniu linie wskazały, że nie zgadzają się z federalnym podatkiem lotniczym. To około 10 euro za loty poniżej 500 kilometrów, Ryanair nie ma takich lotów z Brukseli, linie miały płacić podatek lotniczy w wysokości dwa lub cztery euro za loty średniodystansowe.

Ryanair jest zasadniczo przeciwny takiemu podatkowi, ponieważ kwestionuje on model biznesowy Ryanaira. – Drugim argumentem Ryanaira jest to, że uważa lotnisko Zaventem za zbyt drogie – kontynuuje Elsen. „Można zadać sobie pytanie, czy firmie wolno szantażować w ten sposób? – pyta retorycznie związkowiec.

Wciąż nie ma też pewności, czy baza w Zaventem zostanie zrestartowana. Ryanair ocenia co sześć miesięcy, gdzie chce rozpocząć lub zakończyć swoją działalność. Według zarządzającego irlandzkimi liniami lotnisko jest aż osiem razy droższe niż port w Charleroi.

Nowy podatek lotniczy

Nowy podatek od podróży lotniczych został po raz pierwszy ogłoszony na posiedzeniu rządu w sprawie uchwalenia budżetu 12 października 2021 roku i stanowi część rządowej „zmiany podatkowej”, mającej na celu zmniejszenie deficytu budżetowego poprzez zwiększenie dochodów o 300 mln euro w 2022 roku. Nowa danina ma zagwarantować wpływy budżetowe w wysokości 30 mln euro w 2022 oraz 40 mln euro w 2023 i 2024 roku.

Według doniesień belgijskich dzienników „La Libre Belgique” i „La Derniere Heure” dla lotów na odległość poniżej 500 km (w linii prostej) od belgijskiego lotniska wprowadzony zostanie podatek w wysokości 10 euro. Opłata za wylot w kwocie dwa euro zostanie nałożona, jeśli miejsce docelowe bezpośredniej podróży lotniczej z Belgii znajduje się dalej niż 500 km, ale w dalszym ciągu w obszarze Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG).

Podatek wyniesie cztery euro, jeśli miejsce docelowe znajduje się poza EOG. Do państw z obszaru EOG zaliczone będą: Austria, Bułgaria, Chorwacja, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Niemcy, Grecja, Węgry, Irlandia, Włochy, Łotwa, Litwa, Luksemburg, Malta, Niderlandy, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Hiszpania i Szwecja.

Według rządowych statystyk transportowych z pięciu głównych belgijskich portów lotniczych – Antwerpii, Brukseli-Zaventem, Brukseli-Charleroi, Liège i Ostendy-Brugii – w roku ubiegłym odleciało łącznie 12 619 612 pasażerów. Z lotniska w Kortrijk szacuje się, że w podróż samolotem wybrało się około 25 tys. pasażerów, lecz do tej pory nie udostępniono oficjalnych wyników przewozowych. Belgijski minister mobilności, Georges Gilkinet, broni wprowadzenia nowego podatku, argumentując decyzję tym, że podobne podatki już istnieją w Holandii i Francji.

Irlandzkie linie lotnicze uważają, że wprowadzony przez belgijski rząd podatek ma chronić tradycyjne linie lotnicze z grupy Lufthansy kosztem środowiska naturalnego. Ryanair na swoim profilu na Twitterze wskazywał, że 600 tys. pasażerów rocznie lata między Brukselą a Frankfurtem, gdzie odległość pomiędzy miastami to nieco ponad 300 km. 55 proc. pasażerów we Frankfurcie przesiada się na kolejne połączenie. Co najważniejsze, stawka 10 euro nie będzie dotyczyć połączeń tranzytowych. Lufthansa ma przez to zaoszczędzić 10 euro obciążeń podatkowych, co jest nieuczciwą formą wspierania, według dyrektora Ryanaira.

Według Michaela O’Leary'ego Lufthansa już teraz jest „największym trucicielem”, gdyż wykonywała tysiące lotów bez pasażerów, aby utrzymać sloty na dużych lotniskach, które Ryanair mógłby spokojnie przejąć i zaoferować tanie połączenia lotnicze.