Miasto Olsztyn nie może dogadać się z lokalnym aeroklubem w kwestii lotniska w Dajtkach. Chodzi o wysokość opłat za użytkowanie wieczyste jego terenu. Problemem od miesięcy zajmuje się Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Końca konfliktu jednak nie widać.
Zgodnie z opinią rzeczoznawcy majątkowego powołanego przez ratusz opłata roczna za użytkowanie terenu lotniska w Dajtkach, powinna sięgać 516 tys. zł. Z obliczeń aeroklubu wynika jednak, że opłata ta powinna być trzykrotnie niższa.
Jak poinformował dyrektor Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego Jacek Stawowczyk, komisja rozjemcza Polskiego Towarzystwa Rzeczoznawców podważyła wyliczenia urzędu miasta. Na podstawie operatu aeroklubu koszty nie powinny bowiem przekraczać 170 tys. zł.
Przedstawiciele ratusza póki co nie chcą komentować sprawy i czekają na kolejne posiedzenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Sama sprawa ciągnie się miesiącami, a za jej początek można uznać 2015 rok, kiedy dotychczasowa opłata za użytkowanie wieczyste terenu, wynosząca 80 groszy, została wypowiedziana przez miasto. Według Jacka Stawowczyka, dyrektora Aeroklubu Warrmińsko-Mazurskiego, aeroklubu nie stać na opłaty proponowane obecnie przez ratusz, gdyż jego roczny budżet sięga około 1,2-1,3 mln zł. Pieniądze są jednak potrzebne do tego, by klub mógł funkcjonować.
Podczas majowej rozprawy ze strony miasta padła propozycja na uśrednienie kwoty wyliczonej wcześniej przez obu rzeczoznawców. Jak wyliczono, byłoby to wówczas około 350 tys. zł. Na ten warunek przedstawiciele aeroklubu również nie przystali.
Z lotniska w Dajtkach, poza aeroklubem, korzysta również Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Nie planuje się tu na chwilę obecną utworzenia portu transportowego, choć władze tego nie wykluczają.