Zarzuty są bardzo poważne. Do urządzeń mających kluczowe znaczenie dla lotów nad Polską mają mieć dostęp osoby z firm zewnętrznych, które nie są zweryfikowane pod kątem bezpieczeństwa. Sprawę opisał dziś Dziennik Gazeta Prawna.
Wedle informacji przekazanych przez związkowców szefom MON i MSWiA, którzy sprawują kontrolę nad bezpieczeństwem państwa, pracownicy firm sprzątających mają nie być zweryfikowani, a nadzór nad ich pracą ma być iluzoryczny. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poprosiło ABW o sprawdzenie, czy obawy o bezpieczeństwo są uzasadnione.
Akt oskarżenia
Kontrolerzy ruchu lotniczego cytowani przez DGP uważają, że w PAŻP brakuje procedur weryfikacji pracowników firm zewnętrznych. Kontrola naszego nieba trwa całą dobę. Tak więc sprzątanie musi odbyć się w godzinach pracy. Szczególnie newralgicznym miejscem dla całego systemu bezpieczeństwa jest sala operacyjna, gdzie monitoruje się cały ruch lotniczy, który odbywa się nad naszym państwem.
– Codziennie pracownicy firmy sprzątającej wchodzą na salę operacyjną w asyście ochrony, przy czym w ochronie są przeważnie starsi panowie i kobiety, którzy mają broń. Prawda jest taka, że gdyby któraś z osób sprzątających miała złe intencje, to poradzenie sobie z ochroniarzem nie zajęłoby dużo czasu – mówi DGP jeden z kontrolerów.
Kontrolerzy zwrócili uwagę na jeszcze jeden problem – szkoleń przeciwpożarowych. Zgodnie z procedurami – żeby jak najmniej zakłócać pracę i nie zniszczyć sprzętu – ewentualny pożar musi być gaszony trującym dla człowieka gazem. Dlatego kontrolerzy muszą umieć sprawnie założyć specjalną maskę wyposażoną w instrumenty łączności, a także butlę z tlenem. – Pracuję tu już kilkanaście lat. Miałem zaledwie trzy szkolenia z zakładania masek – mówi Dziennikowi DGP jeden z kontrolerów.
Problem dotyczy również procedur alarmowych. Brakuje bezpiecznych dróg ewakuacji. Co więcej, poważny pożar mógłby uszkodzić serwerownię, która dostarcza dane również do sali rezerwowej. To mogłoby sparaliżować kontrolę ruchu powietrznego nad Polską.
Odpowiedź
W rozmowie z nami rzecznik PAŻP, Paweł Łukaszewicz zwrócił uwagę na szereg spraw. Po pierwsze PAŻP nie prowadzi działań kontrwywiadowczych. To leży w gestii służb specjalnych. DGP zarzuca Agencji, że ta nie ma procedur sprawdzania ludzi sprzątających w sali operacyjnej. PAŻP tłumaczy, że firma jest w wykazie podmiotów posiadających świadectwo bezpieczeństwa przemysłowego. Za weryfikację firm w nim ujętych odpowiada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Co więcej, Agencja w umowie z wykonawcą zawarła klauzulę społeczną, która zakłada, że każda osoba wchodząca do PAŻP musi mieć z firmą podpisaną umowę o pracę. Chodzi o to, by nie było możliwości wpuszczania na teren osób „przypadkowych” zatrudnionych na chwilę, na przykład na podstawie umowy o dzieło.
Rzecznik przypomniał również, że nie tylko jest pod kontrolą państwa polskiego, ale również Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA).
– Procedury są ściśle określone. Są przepustki, monitoring i wytyczone, kto kiedy i gdzie może przebywać. Gdy osoby sprzątające wchodzą do sali operacyjnej, nie tylko są kontrolowane przez ochroniarza lub innego pracownika z odpowiednimi uprawnieniami, ale również szef ochrony siada wtedy przed monitoringiem i wszystko obserwuje – tłumaczy rzecznik. – Ten artykuł w Dzienniku Prawnym jest tak pełen nieścisłości, półprawd i niewiedzy, że trudno to skomentować – dodał pracownik Agencji.
Na oskarżenie o braku szkoleń przeciwpożarowych PAŻP odpowiada, że są one prowadzone na bieżąco przez cały rok.
Próba podsumowania
Jeżeli podstawą oskarżeń jest stwierdzenie, że co prawda ochrona jest, ale pewnie nie dałaby rady, gdyby doszło do realnego zagrożenia oraz PAŻP nie ma procedur kontrwywiadowczych, to trzeba przyznać, że trudno z tym dyskutować. Jakie kompetencje ma kontroler do oceny, czy starszy mężczyzna, czy kobieta daliby radę obezwładnić napastnika i dlaczego mamy wymagać od instytucji powołanej do kontrolowania ruchu powietrznego, aby wykonywała pracę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że cała afera nie tylko dotyczy faktycznego stanu bezpieczeństwa – który zostanie sprawdzony przez ABW, i bardzo dobrze, bo nie powinien on budzić żadnych wątpliwości – ale tego, co dzieje się na linii związki – zarząd. Nie jest tajemnicą, że obie strony mają sobie coś do zarzucenia. Pytanie tylko, czy ten spór powinien podważać zaufanie do instytucji dbającej o bezpieczeństwo polskiego nieba.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.