8 grudnia z Portu Lotniczego Olsztyn-Mazury skorzystał 100-tys. pasażer w roku 2017. Służby prasowe lotniska podają, że odleciał on prywatnym rejsem Michelinem do Clermont Ferrand. Dzięki temu udało się zrealizować tegoroczny cel narzucony lotnisku przez Unię Europejską.
Chodzi o finansowanie budowy lotniska, które poprzedzono prognozowanymi statystykami. Na ich podstawie Unia Europejska wyznaczyła progi, zgodnie z którymi lotnisko w Olsztynie powinno się rozwijać. I tak, w pierwszym roku działalności port zobowiązany był obsłużyć 30 tys. pasażerów. Przez terminal przewinęło się wówczas 47 tys. osób. Realizowano wówczas połączenia do Berlina, Monachium, Warszawy, Krakowa i Wrocławia. Jesienią 2016 roku wszystkie te połączenia zniknęły z siatki. Pozostały trasy do Londynu, realizowane przez niskokosztowe linie Wizz Air oraz Ryanair, a także połączenie do Oslo, którego obecnie nie ma już w rozkładzie. Mimo to lotnisko radzi sobie całkiem dobrze.
To właśnie tanie linie lotnicze zapewniają olsztyńskiemu lotnisku odpowiednią frekwencję. W tym roku, zgodnie z założeniami unijnymi, Port Lotniczy Olsztyn-Mazury zobowiązany był do obsłużenia 100 tys. pasażerów. Liczbę tę udało się przekroczyć na początku grudnia. Tylko dzięki połączeniom rozkładowym, z lotniska skorzystało 85 tys. pasażerów. Pozostałe 15 tys. to pasażerowie lotów czarterowych i prywatnych.
Rosnące statystyki lotniska przekładają się jednak na konieczność rozbudowy infrastruktury. Posiadająca obecnie trzy stanowiska płyta postojowa okazuje się bowiem niewystarczająca. Tym bardziej, że jedno z tych stanowisk musi być wolne ze względu na fakt, iż przeznaczone jest do odladzania samolotów. Leszek Krawczyk, prezes olsztyńskiego lotniska, w rozmowie z lokalnym oddziałem „Gazety Wyborczej” tłumaczy, że pozostałe stanowiska coraz częściej zajęte są równocześnie przez samoloty typu Airbus A320 czy boeing 737, przez co kłopotem staje się przyjmowanie ruchu czarterowego, którego na lotnisku jest coraz więcej. Wystarczy wspomnieć ruch generowany przez pracowników fabryki Michelin czy przez samoloty wojskowe, odwiedzające Szymany w związku z transportem żołnierzy NATO na Mazury.
Konieczność rozbudowy podyktowana jest również praktyką Wizz Aira i Ryanaira, którzy – by uniknąć ponoszenia dodatkowych kosztów – manewrują na płycie, korzystając z własnych silników, przez co potrzebują znacznie więcej miejsca niż maszyny korzystające po wylądowaniu z pojazdu do holowania.
Przy okazji budowy dodatkowego miejsca postojowego powstają również dodatkowe maszty oświetleniowe, poszerzona zostanie droga dojazdowa oraz wyprofilowane łuki na trasie kołowania samolotów.
Inwestycja jest już praktycznie na ukończeniu.