Irlandzki przewoźnik niskokosztowy podał, że w trzecim kwartale zeszłego roku poniósł straty w wysokości 20 milionów euro. Pomimo spadku zysków, linia lotnicza odnotowała znaczny wzrost ruchu – osiem procent – i przewiozła w tym okresie 32,7 miliona pasażerów. Zyski ze zwiększenia ruchu „zjadł” jednak sześcioprocentowy spadek średnich cen biletów.
Przychody Ryanaira wzrosły w omawianym czasie o 9 procent do 1,53 miliarda euro, co przekłada się na jednoprocentowy zysk na pojedynczym pasażerze. Tym na co narzeka przewoźnik, jest zwiększona przepustowość na krótkich dystansach europejskich, co przełożyło się na spadek wysokości taryf lotniczych.
Rozczarowanie vs. zadowolenieDyrektor generalny Ryanaira Michaela O'Leary określił stratę jako "rozczarowującą", ale powiedział, że jest zadowolony z wyników linii lotniczej w ciągu roku. Przewoźnik podał również, że straty nie obejmują wyników Laudamotion, w których od początku tego roku sto procent ma irlandzka spółka. Austriackie linie straciły w trzecim kwartale 2018 roku 46,5 mln euro.
– Podczas gdy strata 20 milionów euro w trzecim kwartale była rozczarowująca, to pocieszające jest, że jest to całkowicie spowodowane słabszymi niż oczekiwano wysokościami taryf lotniczych, więc nasi klienci cieszą się rekordowo niskimi cenami, co jest dobre dla obecnych i przyszłych wzrost ruchu – stwierdził Michael O'Leary, choć w jakim stopniu rzeczywiście jest to powód do zadowolenia, a w jakim dobra mina do złej gry, to czas pokaże.
Warto przy okazji zauważyć, że dochody z usług dodatkowych zwiększyły się o 26 procent. Jednocześnie jednak linia musiała ponosić koszty wyższych cen paliw, spełnienie finansowych żądań pracowników, by zapobiec kolejnym strajkom, oraz odszkodowania dla pasażerów. Ryanair musi je płacić, mimo że broni się przed tym często z pozytywnym dla siebie skutkiem. Niezależnie od problemów wewnętrznych, które
miały wpływ również na wynikach pierwszego półrocza 2018 roku, Irlandczycy odczuli w kiesie skutki strajki kontrolerów ruchu lotniczego we Francji. Protesty w szczycie sezonu w tak newralgicznym rejonie Europy odbije się na wynikach finansowych praktycznie wszystkich przewoźników.
Gotowi na „twarde wyjście”Linie podjęła konkretne kroki w celu przygotowania się na wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez porozumienia. Na co się może zanosić, patrząc na wydarzenia ostatnich tygodni.
Przewoźnik planuje zmianę struktury zarządczej. W ciągu następnych dwunastu miesięcy utworzy małą grupę "starszych managerów", którzy będą nadzorować rozwój czterech spółek córek – Ryanair DAC, Laudamotion, Ryanair Sun i Ryanair UK. Każdy będzie miał własnych dyrektorów generalnych i zespoły zarządzające.
Ryanair potwierdził, że aby wprowadzić te zmiany, Micheal O'Leary zostanie dyrektorem generalnym grupy, rolą ma mu pozwolić mu skoncentrować się na rozwoju całej grupy. Przewoźnik planuje również zastąpienie dyrektora Ryanaira DAC – spółki matki – kimś, kto będzie pracował wraz z dyrektorami naczelnymi Laudamotion i Ryanair Sun.
Wszystkie te ruchy mają przygotować Ryanaira do wyjścia Brytyjczyków ze struktur unijnych. Zrobienie tego bez porozumienia będzie oznaczać, że zasada „otwartego nieba” nie będzie obowiązywać nad Wyspami.
To spowoduje problemy przewoźników, którzy nie mają baz na terenie Wielkiej Brytanii.
W związku z przygotowaniami do brexitu irlandzkie linie niskokosztowe dążą do szybkiego wprowadzenie do służby boeingów 737 MAX. Ryanair bardzo na nie liczy. Pięć z nowych maszyn ma się pojawić we flocie przewoźnika w okolicach kwietnia tego roku.
Obecnie Ryanair korzysta wyłącznie z ponad trzystu boeingów 737-800, których średni wiek wynosi 5,5 roku. Linie zamówiły 183 maszyny tego typu oraz sto 747 MAX 200. Te ostatnie w porównaniu do swej starszej wersji oferują o cztery procent więcej miejsc oraz o 16 procent mniejsze zużycie paliwa.