Ryanair zapowiedział, że będzie zatrudniać bezpośrednio niemieckich pilotów, a nie jak do tej pory za pośrednictwem agencji McGinley Aviation.
To właśnie niemieckie związki zawodowe mocno krytykowały Ryanaira za praktykę zatrudniania pilotów przez agencje pośrednictwa pracy. W 2017 r. kierownictwo linii postanowiło uznać te organizacje, aby poprawić stosunki z pilotami i nie mieć problemów z obsadą załóg. Na mocy nowego porozumienia pośrednik McGinley Aviation będzie zatrudniać pilotów dla Ryanaira tylko do końca października 2018 roku. Po tym czasie będzie to już obowiązek samego irlandzkiego przewoźnika.
To kolejny krok linii, który ma pozwolić ugasić komunikacyjny pożar. Członkowie załogi skarżyli się w mediach na złe warunki pracy, nie do końca rejestrowany poziom płac. Przez to, że nie mogli zrzeszać się w związkach zawodowych, grozili też strajkiem generalnym. Jak widać, stosunki między pracownikami a przewoźnikiem zaczynają się ocieplać.
Niedawno Ryanair uznał związek włoskich pilotów ANPAC. Jest to drugie takie porozumienie na ważnym rynku, które ma pomóc linii w uniknięciu strajku. W styczniu na taki sam gest przewoźnik zdecydował się w kontekście brytyjskiej organizacji BALPA. W innych krajach postęp jest wolniejszy, prezes Michael O'Leary uprzedził znowu, że spodziewa się zakłóceń w lotach w najbliższych miesiącach zwłaszcza w Irlandii i Portugalii.
Utrzymanie dobrych relacji z pracownikami jest kwestią priorytetową, bo Ryanair rozszerza swoją siatkę połączeń – ostatnio o
Turcję. Największa w Europie linia niskokosztowa w ubiegłym miesiącu zaczęła po raz pierwszy latać z Jordanii. W sumie w 2018 roku w siatce połączeń Ryanaira znajdzie się prawie 60 nowych kierunków. Tylko w Polsce liczba przewiezionych pasażerów ma sięgnąć 11 milionów.