Problemy Ryanaira z pracownikami nie skończyły się wraz z uznaniem związków zawodowych pilotów. Irlandzkiego przewoźnika mogą teraz zgubić kruczki prawne. Hiszpańscy związkowcy uważają, że umowa z Ryanairem nie jest zgodna z hiszpańskim prawem pracy.
W grudniu irlandzka linia za wszelką cenę chciała uniknąć strajków pilotów. Sprawa była wówczas nagląca, bo załoga z Niemiec, Włoch i Irlandii planowała protesty w okresie świątecznym. Wówczas przewoźnik
zaprosił związkowców do rozmów. Na początku 2018 roku uznał także związki zawodowe brytyjskich pilotów BALPA. Miał to być przełomowy moment w 32-letniej historii Ryanaira i zapowiedź, że idzie lepsze. Sprawa nie wygląda tak kolorowo już dla organizacji hiszpańskich pilotów pracujących dla linii. Przedstawiciele pilotów hiszpańskich ze związku SEPLA powiedzieli, że chęć poprawy warunków ich zatrudnienia przez Ryanaira w rzeczywistości jest „mrzonką”.
W piśmie do swych członków SEPLA zarzuciła przedstawicielom linii, że nie negocjowali w dobrej wierze w sprawie uznania związków zawodowych i uprawiają grę na zwłokę. – To oczywiste, że Ryanair nie ma zamiaru negocjować z przedstawicielami pilotów, dopóki nie zostanie do tego zmuszony – dodaje przy tym. Idzie też o krok dalej i zapowiada, że złoży w hiszpańskim sądzie dwa pozwy dotyczące umów z przewoźnikiem. SEPLA reprezentuje 500 z 800 pilotów Ryanaira stacjonujących w Hiszpanii.
Do sprawy odniósł się sam zainteresowany, który twierdzi, że spełnił wymagania unijnej i hiszpańskiej ustawy o zatrudnieniu. Ryanair przytoczył przy tym wyrok Sądu Apelacyjnego z Walencji, który uznał, że hiszpańskie sądy nie mają jurysdykcji nad warunkami zatrudniania pilotów i załogi przez irlandzką linię.