Emirates z 86-proc. spadkiem zysków w I półroczu

86-proc. spadek zysków

Linie Emirates zanotowały zysk w wysokości zaledwie 62 milionów dolarów amerykańskich (234 mln zł) w pierwszej połowie roku finansowego 2018-2019 w porównaniu do 452 milionów dolarów amerykańskich (1,7 mld zł) w analogicznym okresie ubiegłego roku. To spadek aż o 86 proc.

– Nasze obecne problemy, to niepewne realia gospodarcze i polityczne w naszym regionie oraz w innych częściach świata, a także wysoka cena ropy naftowej i dewaluacja waluty w krajach na całym świecie, w tym w Indiach, Brazylii oraz Iranie. Następne półrocze będzie bardzo ciężkie dla całej grupy Emirates – powiedział podczas konferencji szejk Ahmed bin Saeed Al Maktoum, szef Emirates Group.

To sugestia, że zarówno zysk jak i przychody będą na niewielkim wzroście. Już teraz wiadomo, że zysk dla całej grupy Emirates, który obejmuje również Dnata, dostawcę usług lotniczych w tym obsługę naziemną, spadł o ponad 53 proc.

Uziemianie floty

Jak podaje Alex Macheras, prowadzący bloga AviationAnalyst.co.uk, gwałtowny spadek pojawia się w czasie, w którym przewoźnik boryka się z trudnościami zarówno w kraju, jak i za granicą. Wcześniej w tym roku linia zaczęła, nieco po cichu, parkować swoje samoloty na prawie pustym lotnisku Dubaj-Al-Maktum. Dokładnie w kwietniu tego roku linia uziemiła 12 samolotów: 11 B777 oraz jednego A380. W maju na lotnisko DWC trafiło kolejnych 20 maszyn: 14 B777 oraz sześć A380. Natomiast w czerwcu dołączyło do nich 14 samolotów: 11 B777 oraz trzy A380, co daje łącznie 46 samolotów: 36 boeingów B777 oraz 10 airbusów A380. Przy posiadanych 269 maszynach, to aż 17 proc. całej floty. Emirates tłumaczyło to mniejszym zapotrzebowaniem na siatce, brakiem pilotów i personelu pokładowego spowodowanych falą rezygnacji załóg, które jako powód odejścia podawały złe warunki pracy. Co więcej, Emirates dokonały kilku cięć w swojej sieci połączeń, zmniejszając częstotliwość lotów do kluczowych miast w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji.

Problemy Dubaju

Problem Emirates jest tylko jednym z kilku dla włodarzy Dubaju. Niedawno rząd potwierdził, że ekspansja międzynarodowego lotniska Al Maktoum została zawieszona. Co więcej, od końca 2014 r. ceny nieruchomości spadły tu o ponad 15 proc. i wciąż ten proces się pogłębia. Giełda w Dubaju również zanotowała spadek o ponad 20 proc. i jest to najgorszy wyniki w regionie.

Blokada Kataru

Kolejnym problemem jest brak lotów do Kataru, a w szczególności do stolicy – Dohy. To efekt blokady wprowadzonej m.in. przez Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt, Jordanię i Bahrajn w czerwcu 2017 r. Podczas gdy efekty blokad są odczuwalne w całej Zatoce Perskiej - w tym w Qatar Airways, który stracili dwa największe lokalne rynki, a w odpowiedzi rozwinął swoją globalną siatkę połączeń, aby zrekompensować straty – wpłynęło to również bardzo na Emiraty. Linie Emirates straciły znaczną część lokalnego ruchu pasażerskiego, a także sporą część pasażerów tranzytowych. Nieoficjalnie mówi się nawet o 10 proc. latających z Dohy przez Dubaj.

Przewoźnicy rezygnują z lotów do Dubaju

W tym roku kilka linii lotniczych ogłosiło zakończenie lotów do Dubaju. Górę wzięły przede wszystkim względy ekonomiczne w odpowiedzi na słabnącą perspektywę gospodarczą i spadek popytu pasażerskiego. Australijski Qantas od kwietnia 2013 r. latał na trasie Sydney – Londyn Heathrow z międzylądowaniem w Dubaju, zastępując Singapur. Idealne partnerstwo obu linii miało trwać wiele lat, a włodarze Qantasa zapowiadali, że Dubaj jest idealnym miejscem na międzylądowanie i pozwoli to zaoferować jeszcze lepszą ofertę. Obecnie, w momencie dużych zysków i prosperity, twierdzą, że Singapur jest "bardziej preferowanym miastem przez pasażerów" i renegocjowały rok temu umowę z Emirates. Można powiedzieć, że Qantas zmieniając warunki partnerstwa stał się tym dyktującym warunki, a Emirates borykający się z problemami przystał na ten układ.

Z Dubajem żegna się także linia Royal Brunei, która wykonywała swoje rejsy na trasie Brunei - Londyn Heathrow także przez największe miasto ZEA. Dla brunejskiej linii także nie ma już sensu zatrzymywanie się w Dubaju i zaoferowała swoim klientom bezpośrednie połączenia do Londynu, a z Dubajem pożegnała się z końcem października tego roku.

Kolejną linią jaka zakończy loty do Dubaju jest Virgin Atlantic, który podobnie jak i inni przewoźnicy, nie widzi ekonomicznego sensu utrzymywania tego połączenia. Obecnie przewoźnik lata codziennie z londyńskiego Heathrow. Ostatni rejs na tej trasie zaplanowano na 29 marca 2019 r.