Zdaniem Marcela Klinowskiego, eksperta Stowarzyszenia Republikanie, pomysł stworzenia Polskiej Grupy Lotniczej dobrze uzupełnia koncepcję budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. – Potrzebujemy silnej linii lotniczej, a powstanie Grupy da LOT-owi nowe narzędzia do dalszej ekspansji – uważa.
Rada ministrów pod nadzorem premiera Mateusza Morawieckiego
zadecydowała o powołaniu Polskiej Grupy Lotniczej. Zdaniem większości ekspertów, z którymi rozmawialiśmy,
sam pomysł na pewno jest dobry. Podobnie uważa Marcel Klinowski, prezes Fundacji Projektów Obywatelskich, sekretarz zarządu i szef zespołu ds. transportu Stowarzyszenia "Republikanie". – Powstanie Polskiej Grupy Lotniczej to ciekawy pomysł na wykorzystanie obecnej koniunktury w sektorze lotniczym do ponownej konsolidacji spółek państwowych. Możemy powiedzieć o stworzeniu lotniczego PKP, chociaż ta analogia ma bardziej sens, jeżeli chodzi o model działania grupy, a nie pewne stereotypy związane z polską koleją – mówi Klinowski.
Dla LOT–u i innych linii w regionie
Jego zdaniem, powstanie PGL to również dodatkowe możliwości rozwojowe dla samego LOT-u, który po udanej restrukturyzacji, korzysta na korzystnej sytuacji gospodarczej w Polsce i Europie, z powrotem rozwija siatkę połączeń i żeby utrzymać tempo rozwoju musi rozbudować swoją flotę. – PGL da
dodatkowe narzędzia szczególnie w tym ostatnim obszarze – zresztą nie zdziwiłbym się, jakby beneficjentami był nie tylko sam LOT, ale również inne mniejsze linie lotnicze, z którymi współpracuje w regionie – mówi Klinowski.
Jak wskazuje ekspert, grupy kapitałowe wokół linii lotniczych to normalna praktyka znana w krajach zachodnich – są w nich obecne choćby Lufthansa i Air France KLM. Ale korzyścią z utworzenia grupy będą nie tylko nowe możliwości, ale też dywersyfikacja działalności i minimalizowane ryzyk biznesowych, a tych w branży lotniczej jest bardzo wiele – chociażby związane ze zmianami cen paliw, kursów walut, czy sytuacji politycznej w różnych regionach świata. – Dobrze, że również LOT idzie w tym kierunku – podkreśla Klinowski.
Zdaniem eksperta, powołanie Polskiej Grupy Lotniczej może stanowić dla LOT-u dodatkowy impuls rozwojowy. Spółka ma bardzo ambitne plany,
zakładające sporą ekspansję. – Prezes Milczarski zapowiada skokowe wzrosty liczby pasażerów – nawet 9 mln w przyszłym roku. Do tego potrzebne są nowe narzędzia i część z nich zapewni PGL – mówi prezes Fundacji Projektów Obywatelskich.
Jak przypomina, nie tak dawno podobne działania poczyniono w Grupie PKP, w której pieniądze z prywatyzacji PKP Energetyki, spółka matka przeznaczyła na inwestycje taborowe PKP Intercity. Spółkę dokapitalizowano wtedy kwotą miliarda złotych. – Tutaj sytuacja może być podobna – należy jednak przeprowadzić to w bardzo ostrożny sposób, żeby nie było to zakwalifikowane jako niedozwolona pomoc publiczna – ostrzega.
Konsekwentne działania rządu w sektorze lotniczym
Zdaniem Klinowskiego, należy pochwalić rząd za konsekwentne działania w sektorze. – W sytuacji, w której planowana jest budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego, potrzebujemy silnej linii lotniczej, dla której CPK będzie głównym portem przesiadkowym. Widać, że równolegle są prowadzone różne działania, żeby ta inwestycja miała sens biznesowy – jednym z tych działań jest wzmocnienie LOT-u – podkreśla ekspert.
Jakie zagrożenia może nieść utworzenie PGD? – Trzeba bardzo uważać na kwestie związane z pomocą publiczną – rynek lotniczy jest bardzo konkurencyjny, na wzmocnienie LOT-u nie będą patrzyć z założonymi rękami linie lotnicze z krajów "starej" Unii, również partnerzy z sojuszu Star Alliance, którego LOT jest jednym z członków – nie ukrywa Marcel Klinowski. Jako przykład podaje skomplikowaną sytuację wokół upadającej Air Berlin, na której zresztą LOT korzysta. Nie obawia się on za to większego upolitycznienia branży po powstaniu PGL. – Zarówno w zarządzie, jak i w radzie nadzorczej przewoźnika nie znajdziemy czynnych polityków – tak niestety bywało w przeszłości i to się LOT-owi zawsze odbijało na wynikach finansowych – przypomina.