Jak ratować British Airways? „Komfort i low cost w jednym samolocie”

Alex Cruz jest przekonany, że połączenie obu usług będzie przyszłością lotnictwa pasażerskiego, a przynajmniej British Airways. To miałoby pozwolić stać się przewoźnikowi „Najlepszą linią w Zjednoczonym Królewskie i najlepszą w Europie”.

Jeden samolot, zupełnie inny przelot

Jak Cruz wyobraża sobie połączenie usług? Część samolotów przewoźnika miałaby być przebudowana w taki sposób, że bliżej dziobu oferowany byłby przelot w klasie biznes, z wszelkimi możliwymi udogodnieniami, zaś w tylnej części samolotu umieszczono by pasażerów, którzy za przelot płacą po kilkanaście funtów. Być może ci drudzy lecieliby bez np. cateringu.

Cruz nie wspomina jednak o kosztach, jakie należałoby ponieść, aby przebudować w tak drastyczny sposób samoloty, ile kosztuje certyfikacja zmian, ani kiedy udałoby się przebudować tak flotę. To symptomatyczne, jeśli zwrócimy uwagę na fakt, że w wyniku awarii systemu informatycznego 5% tegorocznych zysków będzie musiało zostać zwróconych w ramach reklamacji dla pasażerów, którzy nie wznieśli się w powietrze 28 maja. To 80 milionów funtów.

Oszczędności za głębokie?

British Airways muszą szybko znaleźć sposób na ratowanie marki, która przegrywa z tanimi liniami cenami, według samych Brytyjczyków nie grzeszy też jakością usług (problemy są na przykład z nowym systemem zamówień posiłków na pokładach). Poczynione w firmie reformy dążące do oszczędności, zdaniem niektórych, zostały przeprowadzone zbyt szybko. Ich twarzą jest właśnie Cruz, który przeszedł do BA z niskokosztowego hiszpańskiego Vuelinga. Skutkiem tego są nieustanne groźby strajków, jakie ciążą nad przewoźnikiem.

Jeśli chodzi o przewóz pasażerów, wiodącym przewoźnikiem BA nie jest już od kilku lat. Pod względem ich liczby przegania narodowego przewoźnika zarówno EasyJet jak i Ryanair.