Przyszłość superjumbo wydaje się mocno niepewna, dlatego delegacja Airbusa zwróciła się o pomoc do Chińczyków. Tamtejsze China Aircraft Leasing Group właśnie kupiło 15 Airbusów A320, dlatego europejski producent liczy, że rozszerzy współpracę o model A380.
Airbus już zapowiadał, że szykuje
plan awaryjny na wypadek gdyby nie udało mu się sfinalizować kontraktu z Emirates dotyczącego zakupu kolejnych A380. Od końca 2014 r. spekulowano o przyszłości tej największej na świecie maszyny pasażerskiej. Produkcję zmniejszano dwukrotnie z powodu małego popytu. Największy, ale zarazem najbardziej zniecierpliwiony klient Airbusa groził, że musi uzyskać gwarancję utrzymania produkcji A380 przez co najmniej 10 lat. Producent ma zaległości w dostawie 100 sztuk A380, z czego 42 są przeznaczone dla Emirates. Nic dziwnego, że Airbus szuka wyjścia awaryjnego – ma nim być zwrot w kierunku rynku azjatyckiego.
Ostatni rok Airbus zakończył mocnym akcentem, finalizując
transakcję na sprzedaż 50 samolotów z rodziny A320 neo dla China Aircraft Leasing Group (CALC). W związku z tym, że współpraca układa się dobrze, europejski planista zamierza przekonać firmę do A380. Rzecznik prasowy Airbusa nie potwierdził, czy Chiny otrzymały ofertę A380, skwitował jedynie, że temat jest „spekulacją branżową”. Jeśli doniesienia Reutersa się potwierdzą oznacza to, że program superjumbo ożywi się po dwuletniej przewie w zamówieniach.
W sprawie A380 z Chińczykami spotka się między innymi prezydent Francji, Emmanuel Macron. Głowa państwa uważnie przygląda się
roszadom w Airbusie. Koncern wiosną 2019 roku opuści prezes Tom Enders, który zdecydował, iż nie przedłuży kontraktu. Decyzją zarządu w lutym 2018 roku ze stanowiska ustąpi także dyrektor operacyjny, Fabrice Brégier. Potwierdziły się tym samym spekulacje francuskiego dziennika „La Tribune". Konsorcjum jest zależne od niemieckich i francuskich rządów. Od 2013 r. państwa te zgodziły się zmniejszyć swoją rolę i zapowiedziały, że nie będą wchodzić do rady administracyjnej.