Na pytanie, czy Boeing planuje wznowić produkcję samolotu pasażerskiego B767 wiceprezes marketingu Randy Tinseth mówi wprost: „Nie widzę tego”. Wcześniej spekulowano, że maszyna miała być wsparciem dla linii lotniczych na wypadek opóźnień przy produkcji nowego samolotu średniego segmentu (od ang. new midmarket aircraft – przyp.red.).
Boeing nastawia się w dalszym ciągu nad wprowadzeniem na rynek w 2024-25 r. rodziny samolotów na 220-270 miejsc, które zastąpiłyby częściowo wąskokadłubowe B757 i niektóre szerokokadłubowe B767. Samolot średniego segmentu pomieści 220-270 pasażerów i będzie miał zasięg około 5000 mil. Byłby tańszy w eksploatacji o 40 proc. od niektórych szerokokadłubowych, ale o krótszym zasięgu, z kolei zapewniałby liniom o 30-40 proc. większe przychody od wąskokadłubowych przy nieco większym albo żądnym koszcie dodatkowym. Swoje zainteresowanie nimi wyraziły linie American Airlines, Delta Air Lines i United Airlines.
Jeszcze niedawno jednak The Wall Street Journal spekulował, że United Continental Holdings (UAL.N), spółka do której należy m.in. United Airlines, chce zastąpić samoloty szerokokadłubowe właśnie odrzutowcami pasażerskimi Boeing 767. Gdyby doszło do współpracy, producent po trzech latach wznowiłby produkcję maszyny. Amerykańska linia miała rozważać wprowadzenie 767 na trasach transatlantyckich oraz w Ameryce Południowej. Jak widać, ostatecznie strony porozumiały się i linia doda do swojej floty nową maszynę średniego segmentu.
Tymczasem Airbus zamierza zwiększyć przewagę rynkową w segmencie dużych maszyn wąskokadłubowych nad Boeingiem. Europejski koncern dostarczy w tym roku
pierwszy A321LR. Ma on wywołać popyt u klientów, którzy zechcą wymienić B757 i B767. 767 mogą być też zastąpione Airbusami A330-800neo, które będą latać komercyjnie w 2019 roku. Póki co jednak przyszłość tego wariantu jest kwestią sporną, ponieważ jedyny klient – Hawaiian Airlines – publicznie bada możliwość odrzucenia zamówienia na rzecz Boeinga 787-9.